Bezdomny "wstaje" i potrzebuje Twojego wsparcia... Pomóż - włącz się

Na przełomie 2015/2016 roku późnym wieczorem wchodząc do biedronki zobaczyliśmy człowieka, miał sine usta, wargi mu latały z zimna, ubrany dość czysto. Wchodząc do sklepu z Asią nie mogliśmy przejść obojętnie. Zapytaliśmy się jego czego on potrzebuje, odpowiedział - jeść. Obiecaliśmy pomoc kiedy będziemy wychodzić. Przeglądając zakupy w sklepie dotarło do nas że oprócz jedzenia trzeba się podzielić ciepłem. Była to trudna decyzja zabrania człowieka do swojego domu, do swojej toalety, kuchni. Był po spożyciu alkoholu, ale nie był pijany, jednak siny i skostniały z zimna. Postanowiliśmy go jednak zaprosić, musieliśmy pozwolić aby się ogrzał, chcieliśmy ugotować, porozmawiać. Kupiliśmy produkty na dobry gulasz, podczas przygotowywania posiłku godzinę z nim rozmawialiśmy. Po jedzeniu, długiej rozmowie, która była bardzo poruszająca, modlitwie, chciał już pójść. Otrzymał od nas ciepłą odzież i się rozstaliśmy.

Po kilku dniach spotkałem tego samego Pana, z odmienionymi oczami, wyglądem, radością na ustach.
Opowiadał że był po wielu latach u spowiedzi. Bardzo nas to zbudowało i ucieszyło.

Pan Darek Dzis Fundacja Ja Jestem

Po pół roku idąc w nocy spotkaliśmy zarośniętego człowieka, był pod wpływem alkoholu, cuchnący, miał rozerwane buty. Rozmawialiśmy o jego małżeństwie, synu, o miłości.

Na przełomie 2015/2016 roku późnym wieczorem wchodząc do biedronki zobaczyliśmy człowieka, miał sine usta, wargi mu latały z zimna, ubrany dość czysto. Wchodząc do sklepu z Asią nie mogliśmy przejść obojętnie. Zapytaliśmy się jego czego on potrzebuje, odpowiedział - jeść. Obiecaliśmy pomoc kiedy będziemy wychodzić. Przeglądając zakupy w sklepie dotarło do nas że oprócz jedzenia trzeba się podzielić ciepłem. Była to trudna decyzja zabrania człowieka do swojego domu, do swojej toalety, kuchni. Był po spożyciu alkoholu, ale nie był pijany, jednak siny i skostniały z zimna. Postanowiliśmy go jednak zaprosić, musieliśmy pozwolić aby się ogrzał, chcieliśmy ugotować, porozmawiać. Kupiliśmy produkty na dobry gulasz, podczas przygotowywania posiłku godzinę z nim rozmawialiśmy. Po jedzeniu, długiej rozmowie, która była bardzo poruszająca, modlitwie, chciał już pójść. Otrzymał od nas ciepłą odzież i się rozstaliśmy.

Po kilku dniach spotkałem tego samego Pana, z odmienionymi oczami, wyglądem, radością na ustach.
Opowiadał że był po wielu latach u spowiedzi. Bardzo nas to zbudowało i ucieszyło.

Pan Darek Dzis Fundacja Ja Jestem

Po pół roku idąc w nocy spotkaliśmy zarośniętego człowieka, był pod wpływem alkoholu, cuchnący, miał rozerwane buty. Rozmawialiśmy o jego małżeństwie, synu, o miłości.

Po godzinie do nas dotarło że jest to ten sam facet. Spotykamy dużo bezdomnych i nie każdego pamiętamy, a do tego ten był tak zniszczony od ostatniego naszego spotkania, zaniedbany, zarośnięty i cuchnący że go nie poznaliśmy. To było aż niesamowite. Później zaczęliśmy rozmawiać o tym co się wydarzyło, wniosek - alkohol....

Kilka dni później w ciągu dnia na skrzyżowaniu stała karetka, ratownik wypisywał coś przy bezdomnym, podjechałem i zobaczyłem że to "nasz" delikwent. Spodnie na nodze były przesiąknięte jakąś zeschniętą krwią z ropą, nie był w stanie nawet z moją pomocą odpędzić się od much, a sanitariusz z karetki który go spisywał poinformował mnie że jeśli ten człowiek nie trafi niedługo do szpitala to skończy się to amputacją tej nogi.

Po naszej rozmowie udało się go nakłonić abyśmy pojechali z nim do szpitala. W szpitalu spędziliśmy cały  dzień, opisywaliśmy to już tutaj, służba zdrowia wiele pozostawia do życzenia.

Noga była w stanie fatalnym. Zaproszono mnie do gabinetu, abym zobaczył o czym jest mowa, nie mogłem tam wytrzymać taki był odór, wszystkie okna były pootwierane i ciężko było tam wytrzymać. Latały robaczywe muchy, w ranie były robaki jak przy padlinie. Lekarz chirurg powiedział że jeśli się natychmiast nie wyleczy nogi to będzie musiała być amputowana. Dowiedziałem się jeszcze co możemy zrobić i zawieźliśmy go do łaźni gdzie został umyty i przebrany.

Wykupiliśmy lekarstwa, antybiotyki. Noga wymagała codziennych zmian opatrunków. Zaproponowaliśmy pomoc, daliśmy mu dach nad głową, wyżywienie, zaproponowaliśmy że będziemy go dowozić na zmianę opatrunków, do łaźni. Przenocował, rano powiedział że musi wyjść na 10 min po czym przepadł.

Po kilku tygodniach spotkaliśmy go na przystanku, był pijany. Postanowiliśmy dać mu ostatnią szanse i poinformowaliśmy go o tym. Zawieźliśmy go ponownie do łaźni, gdzie uczyniono nam wyjątek (bo po spożyciu alkoholu ludzi nie przyjmują) i go wykąpali. Lekarze nadziei opatrzyli mu nogę, a my przeprowadziliśmy konkretną rozmowę, starając się go uświadomić że jeśli tego nie zmieni to noga będzie amputowana, a sam po prostu niedługo zginie.

Zapewniliśmy że otrzymuje teraz od nas wszystko czego potrzebuje, a od niego samego zależy co on z tym zrobi. Zgodził się.

Przyszedł do nas mieszkać, wytrzeźwiał. Rano nie chciał już wychodzić, zaczęliśmy jeździć codziennie do łaźni aby się tam mył, później do lekarzy na zmianę opatrunków, noga zaczyna powoli zdrowieć.

Mieszka z nami ponad miesiąc, sam przestał pić i poważnie podszedł do sprawy. Zaczął nam pomagać, modlić się z nami dbac o siebie. Jeździ systematycznie na zmianę opatrunków. Przeczytał książki ze świadectwami i zaczął wzrastać. Pielęgnuje siebie, swoją odzież. Zaczyna się zmieniać, chodzi z nami do wspólnoty, do kościoła, chce zmienić swoje życie jest w szoku kiedy zaczyna widzieć w jakim był stanie. Wcześniej miał wszystko, żonę, dzieci, dom, samochód prace…

Teraz czekamy na wyleczenie nogi, pomoc prawną i podjecie pracy.

Jesteśmy także po rozmowach ze znajomymi, specjalistami, prawnikami, psychologami, chcemy otworzyć punkt który będzie skupiał osoby bezdomne aby z nimi pracować w taki sposób aby zmienili swoje motywacje i wartości.

Potrzebujemy od Was pomocy - materialnej i finansowej.

Jest to jedna z wielu spraw w której potrzebujemy wsparcia i która bez waszej pomocy nie zostanie zrealizowana. Wszystko co do tej pory się już stało - stało się dzięki Wam.

Na dzień dzisiejszy czekamy aż noga się wygoi, załatwi się sprawy prawne aby mógł zacząc pracować. W tej chwili jest na naszym utrzymaniu, lekarze, lekarstwa, podróże, odzież, wyżywienie etc. Wszystko kosztuje.

Chcemy wychodzić też do kolejnych bezdomnych niosąc im pomoc.
Jeździmy do hospicjum, wspieramy osoby starsze, samotne, angażujemy się w pomoc dla rodzin ubogich.

Zbieraliśmy odzież dla bezdomnych którzy idą pielgrzymką na Jasną Górę.

Bez Waszej pomocy byśmy wielu rzeczy nie zrealizowali, bez Waszej pomocy nie zrealizujemy dużo, potrzebujemy waszego zaangażowania.

Prosimy o Wasze wsparcie i zaangażowanie.

Tutaj znajdą Państwo do nas kontakt, nr konta i pozostałe informacje.

Tutaj można skorzystac z prostych i bezpiecznych przelewów dzięki operatorowi dotpay
(druk przelewu jest już wypełniony - całość zajmuje 2 min)

Za wszystko – Bóg zapłać.
Fundacja Ja Jestem

Pan Darek Fundacja Ja JestemPan Darek pod kościołem po spowiedzi

 

Bezdomny Noga Fundacja Ja Jestem
Pan Darek spotkany w nocy

 

Bezdomny Noga 1 Fundacja Ja Jestem
Stan nogi przed decyzją odwiedzenia szpitala

 

Bezdomny Noga 3 Fundacja Ja Jestem
Stan nogi przed wizytą w szpitalu

 

Bezdomny Noga 2 Fundacja Ja Jestem
Stan nogi podczas zabiegu w szpitalu

 

Bezdomny Ksiazka Fundacja Ja Jestem
U nas, pierwsze dni, czytanie książki, odpoczynek, refleksje...

 

ta ksiazka jest o mnie fundacja ja jestemTa ksiązka jest mnie...

 Pan Darek Dzis Fundacja Ja Jestem
Pan Darek dziś!