Wyjście do bezdomnych 01 06 2016

Ostatnim razem wychodząc na miasto poznaliśmy Pana Zbyszka.

Po ostatnim wyjściu, sam jakoś zostałem dotknięty nie samą rozmową z osobą z którą pracowałem tylko dotknął mnie widok który zobaczyłem idąc w określone miejsce.

Plan był taki, aby spotkać się z osobą która przebywa na Pradze, do której musiałem się dostać. Po drodze jednak zobaczyłem coś co mnie niespodziewanie dotkneło.

Droga która mnie prowadziła na Pragę biegła przez Krakowskie Przedmieście, Tamkę... Pomiędzy ludźmi którzy przechodzili, rozmawiając, wracając z pracy, jedząc lody, spacerując widziałem osoby grzebiące w śmietnikach, leżących na ławkach.

Przy ulicy Tamka na przystanku siedział bezdomny który miał między nogami worek ze śmieciami. Były to śmieci z jakiejś restauracji - prawdopodobnie Mc Donald ‘s. Siedział, wygrzebywał z niego napoje i resztki jedzenia i po prostu jadł. Z przodu i od tyłu przystanku przechodzili ludzie, nie widząc tego w ogóle.

Bezdomni 1 06 2016 Fundacja Ja Jestem

Ostatnim razem wychodząc na miasto poznaliśmy Pana Zbyszka.

Po ostatnim wyjściu, sam jakoś zostałem dotknięty nie samą rozmową z osobą z którą pracowałem tylko dotknął mnie widok który zobaczyłem idąc w określone miejsce.

Plan był taki, aby spotkać się z osobą która przebywa na Pradze, do której musiałem się dostać. Po drodze jednak zobaczyłem coś do mnie niespodziewanie dotkneło.

Droga która mnie prowadziła na Pragę biegła przez Krakowskie Przedmieście, Tamkę... Pomiędzy ludźmi którzy przechodzili, rozmawiając, wracając z pracy, jedząc lody, spacerując widziałem osoby grzebiące w śmietnikach, leżących na ławkach.

Przy ulicy Tamka na przystanku siedział bezdomny który miał między nogami worek ze śmieciami. Były to śmieci z jakiejś restauracji - prawdopodobnie Mc Donald ‘s. Siedział, wygrzebywał z niego napoje i resztki jedzenia i po prostu jadł. Z przodu i od tyłu przystanku przechodzili ludzie, nie widząc tego w ogóle.

Bezdomni 1 06 2016 Fundacja Ja Jestem

Przed przystankiem jeździły samochody, od standardowych poprzez takie które kosztują nawet milion złotych. Drogi i chodniki remontowane za miliony złotych przez miasto. Pieniądze przemielające się wokół w ilościach naprawę olbrzymich, a facet po środku tego wszystkiego, centralnie na przystanku - je z worka na śmieci.

I w sumie nie byłoby w tym nic dziwnego, bo dając takiemu człowiekowi jedzenie czy pieniądze daje się tylko rozwiązanie problemu do jutra.

Pomyślałem jednak czemu nie ma instytucji która zainwestuje w takie osoby inaczej. Pół roczny plan aktywizacji na taką osobę wynosi około 3500 - 4000 zł.

Sale, wykłady i warsztaty ze specjalistą dwa razy w tygodniu. Przed każdymi zajęciami kąpiel, świeża odzież, obiad. Część osób pewnie nie da rady, ale wiele osób pójdzie do przodu. Potrzeba jedynie co najmniej budżetu na 40 osób, czy to dużo?

Ciekawi mnie koszt utrzymania takiej osoby przez miasto. Koszty leczenia, izby wytrzeźwień, noclegowni, łaźni... A jakby zaczęła pracować to co miasto miało by z tego?

Może samo mogłoby zaproponować proste zadania i dać start takiej osobie i ją aktywizować...

Niemniej jednak dzisiaj to wszystko toczy się w koło tej osoby, a ona siedzi po środku i ma przerwę na obiad, obiad z worka na śmieci - wokól tego wszystkiego do czego dążymy...

Z taką refleksją wróciłem, smutną, poruszającą, niemniej jednak w dużej mierze prawdziwą...

Bezdomni B 1 06 2016 Fundacja Ja Jestem