Poradnia Rodzinna Małżeńska
W dzisiejszych czasach dużo rodzin, małżeństw przechodzi trudności. Zdarza się kryzys w małżeństwie, w relacji, kryzys w rodzinie. Czasem niestety zdrada współmałżonka, znudzenie, praca... To są bardzo skomplikowane i delikatne sprawy.
My zachęcamy Cię po prostu do pierwszego kroku, nie trać wiary i nadziei, zadzwoń do nas, pomożemy jak tylko potrafimy.
Nawet jeśli jesteś już pewny/pewna że nie da się nic zrobić - nie wierz w to!! Słyszeliśmy to już wielokrotnie i każdy z tych przypadków brzmiał podobnie: ''może innym się udało, ale u nas już jest za późno... u nas już nie ma szans, u nas za dużo się wydarzyło..." - Nie wierz w to!! Słyszymy to prawie za każdym razem. Spróbuj, zależy nam na dobrej i szczęśliwej rodzinie.
Prowadzimy poradnie małżeńską - rodzinną w Warszawie na dzielnicy Praga Północ przy ul. Kawęczyńskiej.
Zadzwoń do nas, postaramy się pomóc, odwagi! "Ja Jestem"!!
Poniżej jedno ze świadectw, krótka historia, niech da Tobie nadzieje i odwagę. Jest teraz czas w którym można dokonać wyboru.
,,Wierzę, że nic nie dzieje się w naszym życiu przypadkowo. Telefon, który zadzwonił w chwili gdy ze łzami w oczach trzymałam w ręku papiery rozwodowe, również nie był kwestią przypadku. Bóg postawił na mojej drodze Marcina, który w zawiłości tragicznej sytuacji, w której się znalazłam widział sens. Nie dość, że moje małżeństwo od wielu miesięcy przeżywało bardzo poważny kryzys, to jeszcze żyłam z przekonaniem, że mam nowotwór w miejscu nieoperacyjnym, lekarze grozili radioterapią, która mogła nieść za sobą bardzo poważne niedowłady. Sama zajmowałam się dzieckiem, ponieważ męża nie było w kraju. Moje życie na wszystkich niemal płaszczyznach kulało, a ja nie mogłam uwierzyć jakim cudem znalazłam się w takiej sytuacji… Marcin był głęboko przekonany, że jeszcze będzie dobrze, jeśli tylko zawierzę Bogu i pozwolę mu wyprostować ścieżki mojego życia. Zgodziłam się na spotkanie bez wielkich nadziei i entuzjazmu, bardziej dla zabicia wyrzutów sumienia. Byliśmy z mężem już po jednej terapii, która niewiele dała. Nie byliśmy w stanie się porozumieć, dzielił nas mur nienawiści i praktycznie nie potrafiliśmy się ze sobą komunikować. Rozmowa z Marcinem nie należała do krótkich, prostych i logicznych wywodów, nie obyło się bez łez, poczucia beznadziei i bezsilności. Mimo wszystko, rozmawiałam z nim jak ze starym przyjacielem, pomimo tego że widzieliśmy się pierwszy raz na oczy. Na koniec naszego spotkania pomodliliśmy się wspólnie o uzdrowienie relacji w moim małżeństwie. Chwilę później, gdy zamykałam za sobą drzwi, zadzwonił do mnie telefon… tym razem był to mój mąż - zaproponował spotkanie w celu pojednania … podczas następnych dni i tygodni działy się już tylko same cuda, za które jesteśmy bardzo wdzięczni Bogu i osobom, które nam pomogły.''
Zapraszamy do kontaktu, teraz już może być tylko z ,,górki".